Rysowałam po kilka dziennie, tak mnie wciągnęło nowe zajęcie. Po każdym byłam ciekawa jaki jeszcze potrafię stworzyć? I tak za każdym razem. Moja ciekawość w odkrywaniu swoich rysunkowych możliwości wciąż pozostawała niezaspokojona.
Rysowałam dalej.
Wybierałam różne zestawy kolorów.
Zaczęłam dzielić na te, które mi się podobają bardziej, które mniej i te, które nie były moimi ulubionymi.Po raz pierwszy pokazałam mojemu dziecku. I jakże mnie zaskoczyło, że córce podobały się takie, które wg mnie były brzydkie.To może nie ma ładnych i brzydkich, tylko każdemu podoba się coś innego?
Zadałam sobie pytanie, co ja rysuję, do czego są podobne twory mojej wyobraźni? Chociaż może i nie wyobraźni, bo nigdy na początku rysowania nie wyobrażałam sobie co kilkoma flamastrami na kartce papieru wykreuję.Czasami widziałam robaczki.Zdjęcia moich prac zaczęłam wysyłać znajomym.Odpowiedzi były różne ale wszystkie mówiły o drobnoustrojach.Nie wiedziałam czy się cieszyć, że rysuję robale.
A gdy zebrałam je razem to co usłyszałam?Uzewnętrznione wnętrze cosia czyli magia, energia, życie lub innymi słowami chemia, fizyka i biologia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz