Translate

wtorek, 2 października 2018

Moja pierwsza mozaika

Zakładam, że nie ostatnia.

Mozaika na drewnianej tacy.
To było wyzwanie: jeżdżenie po salonach z płytkami i poszukiwanie resztek niesprzedanych a kolorystycznie ciekawych płytek, wybór koloru tacy, wybór wzoru mozaiki ...
Płytek uzbierałam sporo, kolor drewnianej tacy szybko wybrałam, ze wzorem był problem, nie miałam pomysłu. Do zadania podeszłam więc od innej strony, wybrałam kafelki w odpowiadających mi kolorach.

I ostre cięcie, od którego bolał nadgarstek.

Foto: Gosia Skoczylas

Jeszcze i młoteczek był potrzebny by z paseczków zrobić drobne kosteczki, idealnie pasujące do układanki o nieustalonym jeszcze wzorze.

Foto: Gosia Skoczylas

Sierpniowe dni jeden za drugim mijały, kolejne warsztaty nadchodziły a pomysł na wzór mozaiki dalej się nie objawiał a tu trzeba było już coś kleić, bo ileż razy można korzystać z gościnności w pięknym ogrodzie a i dni coraz krótsze, czasu coraz mniej ...
Poszłam na żywioł, najpierw czerwona obwódka, potem trochę białych elementów, brązowa opaska ... zobaczę co wyjdzie ew.  zobaczę, które płytki wpadną mi jako kolejne w moje ręce.
I co wyszło? Moje kafelki zaginęły.
Dobrze, nie ma co rozpaczać, środek tacy zrobię z tego co się uchowało. A uchowały się kolory, których zupełnie nie brałam pod uwagę: jasna zieleń, niebieski, szary - nie moje klimaty ale niech będą, coś wyjdzie.


Fuga
To też była przygoda. Miała być ciemnobrązowa ale wyszła beżowa.


Na dodatek pośpiesznie i niedokładnie położona, za szybko kafelki czyszczone - fuga pozapadała się w wielu miejscach. Trzeba było uzupełniać a tu okazało się, że brązowa farba do zabarwienia fugi akurat była niedokręcona i wyschła. Z kombinacji innych farb wyszedł inny odcień spoiwa.
Bez planów, z perturbacjami, wreszcie dzisiaj ukończyłam tacę.


Czy jestem zadowolona? Tak, podoba mi się. I poznałam nową technikę zdobienia przedmiotów użytkowych. I tyle miłych spotkań. Było super!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz