Translate

piątek, 27 lutego 2015

Ostatnia zimowa w kolorach ognia

Luty czapkami u mnie stoi :)
Ale to już ostatnia zimowa.
Jakoś tak obok siebie ułożyły się czerwona, pomarańczowa i czarna włóczka. I jeszcze pasowały do siebie jakością i grubością nici.
I czapka powstała w 2 godziny.

czwartek, 26 lutego 2015

Niebiesko biała - czapka

Jeszcze jedna zimowa praca z 2014 ... czapka z włóczki, którą zostałam obdarowana i w pierwszej chwili nie miałam pomysłu, co z takiej wykonać ...
Ale zabierałam się za czapki a niebiesko-białe, cieniowane kłębki
zdawały się być ciekawym materiałem.
Oczywiście czapka z kwiatkiem, gdyż wciąż takie lubię dziergać.
Czapka na drutach, kwiat na szydełku (z dodatkiem niebieskiej i białej nici oraz guzika).

wtorek, 24 lutego 2015

Zresztą z resztek

Nie lubię jak się coś marnuje, również resztki nici.
A jeśli "ziarnko do ziarnka a zbierze się miarka" to i z niecałych kłębków kilku włóczek zbierze się kolejna czapka.
Pomysł jeszcze listopadowy.
Wybrałam kilka kolorów i ....
zaczęłam dziergać na drutach coś, co miało być nakryciem głowy.
Ale na chwilę odłożyłam ... i musiałam zrobić przerwę, gdyż bałam się wyciągać nici spod tego gościa w obawie przed atakiem ostrymi pazurkami. Ruszające się nici to wróg :)
W końcu pilnowanie miękkich kłębków znudziło się kociemu jegomościowi. Mogłam kontynuować pracę.
Jeszcze tu czegoś brakowało. Ale tym razem nie zrobiłam kwiatka. Wybrałam kolorowy pompon.
Czapkę "porwała" koleżanki córka :)

Pierwsza wiosenna - ażurowa ... czapka oczywiście

Pora na wiosenne rękodzieła.
Wybrałam - ażurowa czapka dla Roksanki.
Mamę młodej kobietki zapytałam o preferowany kolor. Granat lub czerwień - padła odpowiedź.
Niech będzie energetyczna czerwień. Zresztą taką włóczkę miałam w swoich zasobach.
Ale, ale, żeby czapka nie była nudna, wybrałam jeszcze beżowe nici i oczywiście postanowiłam zrobić do niej ozdobę: czerwono - beżowy kwiatek.
Tym razem chciałam wykonać inny niż dotychczas.
Znalazłam wzór (zdjęcie z internetu).
Dobrałam guzik na stopce i wykonałam taką - może choć troszkę podobną do jakiegoś kwiatka?
Ciekawa jestem, czy obdarowanej spodoba się moje nowe rękodzieło? :)

piątek, 20 lutego 2015

Żółw - strój dla niemowlaka do sesji foto

Kolejny strój do sesji fotograficznej dla niemowlaka, który skusił mnie na jego wykonanie - to przebranie żółwia.
I tutaj ta sama historia, co u króliczka - inspiracji szukałam w internecie.
Standardowo: czapeczka i coś jeszcze. Tym czymś u żółwika oczywiście jest pancerz.
Powstały pięciokąty i jeden sześciokąt.
Czas na połączenie, bo przecież jeden pięciokąt pancerza nie czyni.
Za żółwika przebrana została dyżurna lalka.

czwartek, 19 lutego 2015

Króliczek cd. - ubranko dla niemowlaka

Króliczek - strój do sesji fotograficznej dla niemowlaka gotowy.
Ale co może łączyć króliczka z blokiem rysunkowym?
Otóż z okładki bloku rysunkowego wycięłam formę, niezbędną do zrobienia króliczej kitki.
Bo ta kitka, to różowy pompon,
pompon przyczepiony do majteczek.
Modelem do zaprezentowania całości została lalka wygrzebana gdzieś ze strychu.
I jeszcze jedna fotka.
I choć nie jest to mój autorski pomysł, w sieci jest dużo podobnych strojów, i tak satysfakcję sprawiło mi, że taki potrafię wykonać.

Różowa czapka z różowo-czarnym kwiatem

Z ciemno różowej włóczki prostym ściegiem wydziergałam na drutach czapkę.
Do kwiatka (tu skorzystałam z szydełka) dobrałam jeszcze kolor czarny a na obwódki różowych płatków cieniowane nici.
Do kwiatu o średnicy 14 cm dołączyłam jeszcze czarny guzik.
A czapka w całości tak wygląda.

wtorek, 17 lutego 2015

Czapka w tonacji beżowo-brązowej

Zima zbliża się ku końcowi ale może jeszcze zdążę ... zaprezentować moje prace, zimowe, damskie czapki, które wykonałam jesienią.

Tą beżową wydziergałam na drutach 2 - 3 lata temu. Leżała w koszu obok włóczek niby dokończona ale jakby niekompletna, zbyt prosta.
Jedna decyzja, jeden "rzut oka" - dodam coś brązowego. To coś oczywiście miało być kilkuwarstwowym kwiatem.
Tutaj jeszcze w trakcie pracy :)
i efekt końcowy

Serduszko szydełkiem

Miało być gotowe na walentynki, dla prawdziwej Walentynki, czyli urodzonej 14 lutego Basi.
Miało, miało ale nie wyszło.
Dopiero dzisiaj wykonałam w całości.

Znowu nici, szydełko i dzierganie. Ale wcześniej pomysł, by prezent przygotować własnoręcznie ... i troszkę przeglądania internetu w celu znalezienia serduszkowych inspiracji.
Czeka na Basię :)

niedziela, 8 lutego 2015

Czapka króliczek

Niby nic a tak to się zaczęło
niby nic, zwyczajne słupki wkoło ...

Właściwie zaczęło się wcześniej, od pytania skierowanego do mnie: zrobisz mi na szydełku strój do sesji fotograficznej dla niemowlaków?
Dlaczego nie? :)
Wybór zwierzątka podyktowany został biało-różową czapeczką-króliczkiem, widzianą u małej Zuzi.
Ot, mała, biała z różowym rąbkiem.
Ale na tym nie koniec. O ile z pierwszą częścią poszło szybko to uszka wymagały kilka prób.
Pierwsze miały kształt w szpic i nie prezentowały się zbyt dobrze.

W fotografowaniu mojej pracy bardzo chętnie towarzyszył kot.
Uszka wydawały się zbyt małe. Poza tym Zuzia na swojej czapce miała inne, zaokrąglone.

Kwestia wielkości, a zwłaszcza szerokości pozostawała nadal otwarta. I znowu próby, to węższe z lewej czy szersze z prawej?
A może jeszcze szersze?
Ostatecznie czapka króliczek tak oto wygląda.

piątek, 6 lutego 2015

Kiciuś rekonwalescent

Kot, biało czarny, przybłęda nazwany Mućkiem, reagujący na imię Kiciuś.
Mieszkał, jadł, spał w kociej budzie w ogródku ... do czasu.
Do czasu gdy zaczęły się problemy z przednią łapką: opuchnięta, obolała, ropiejąca.
Dwie serie antybiotyków plus ściąganie płynu strzykawką na niewiele się zdało.
Potrzebne było chirurgiczne oczyszczenie ropiejącej rany.
A jak cięcie to i kołnierz.
Po operacji, z kołnierzem wokoło szyi wylądował w naszym domu i miał tam przebywać tydzień.
- Absolutnie nie może wyjść na zewnątrz, bo to dla niego niebezpieczne - powiedział weterynarz.
Na kilkucentymetrowym cięciu znajdowało się chyba 9 szwów. Rana wymagała w miarę sterylnych warunków a wiejskie wycieczki bynajmniej ich nie gwarantowały. Poza tym ten kołnierz ... jak mógłby w nim walczyć o swoje terytorium??
Pierwszym etapem było oswojenie się z kołnierzem, choć chyba nie na 100%, bo codziennie odbywała się próba uwolnienia z tego jarzma.
Drugi etap to korzystanie z kuwety a trzeci najłatwiejszy - wylegiwanie się na kanapie.
Pozostałe dwa koty zaakceptowały rekonwalescenta na swoim terytorium. Z plastikowym kołnierzem nie był groźny ani też nie przeszkadzał i nie rywalizował.
Jak już poczuł się trochę lepiej, próbował dbać o higienę i lizał się, tzn. kołnierz i czubek ogona, bo tylko tam mógł sięgnąć.
Codziennie wystawał przed drzwiami do ogródka. Wolność i otwarta przestrzeń kusiła. Ale gdy my wychodziliśmy z domu i drzwi choć przez chwilę stały otworem, nie miał zamiaru zejść z kanapy.
Z planowanego tygodnia przebywania z nami pod jednym dachem, bez możliwości wyjścia na zewnątrz, zrobiło się 12 dni.
I tak nastał czas uwolnienia z okropnego kołnierza a po nim bardzo długie lizanie wyleczonej już łapki i całego kociego ciała. Czyścił się i czyścił, i czyścił.
Jeszcze tylko ostatnia kontrolna wizyta u weterynarza i wolność.
Myśleliśmy, że po tak długim przebywaniu w zamknięciu, szybko do nas nie wróci. Ale się myliliśmy.
Po kilku godzinach stał już w drzwiach a po najedzeniu się ułożył się na schodach, jakby był u siebie.
I tak ten trzeci kocur stał się kolejnym domownikiem.
Oczywiście nadal wyleguje się na kanapie lub śpi na kołdrze, w łóżku.
W końcu zaczęliśmy żartować, że tak długo próbował zamieszkać w naszym domu (a my mu nie pozwalaliśmy, bo jak tylko wbiegł na chwilę, to od razu coś zaznaczył) aż wymyślił chorą łapkę. A wtedy to nawet znalazł sprzymierzeńca (weterynarza), który wręcz zalecił, by Kiciuś z nami zamieszkał :)