Skoro już napiekłam aromatyczne ciasteczka ...
Przygotowałam lukier i spróbowałam je zdobić.
Pierwsza myśl: to strasznie trudne, nie mam żadnego pomysłu!
Wiedziałam jednak, jak lukrować pełne powierzchnie ciastek. Tak też zrobiłam a następnie dodałam obwódki i kropeczki.
Z serduszkami poszło mi sprawnie. Ale były jeszcze choinki, gwiazdki, grzybki itd. Podpatrzyłam co w internecie piszczy.
Translate
niedziela, 29 października 2017
środa, 25 października 2017
Pierwsze kroki w pierniczkach
Od znajomych dostaliśmy pierniczek ul. I tak to się zaczęło ...
Ale pierniczki są w mojej rodzinie tematem, który wywołuje dużo śmiechu.
Cofając się 9 lat - przed Bożym Narodzeniem zrobiłam pierniczki, które do Wielkanocy ani troszkę nie zmiękły.
Wracając do ula - mężowi chyba się spodobał gdyż zapytał mnie czy podobny umiałabym zrobić. Oczywiście, odpowiedziałam, mam zamiar się nauczyć, zapisałam się na warsztaty zdobienia ciasteczek pieczonych z miodem.
Przez niecałe 3 godziny zdołałam wypróbować lukrowania kilku pierniczków.
Warsztaty te okazały się być jednymi z najtrudniejszych, w jakich brałam udział. Zdobić równie pięknie jak prowadząca Izabela Stasiak Sweet Atelier - stało się moim marzeniem. Do tego znalezienie własnego stylu ... czy nie zamierzam się z motyką na księżyc?
Historię o moich pierniczkach sprzed kilku lat opowiedziałam, co też wywołało lawinę śmiechu 😃
Poprosiłam więc o przepis na miękkie ciasteczka, wykorzystałam jeden z wielu otwartych słoiczków miodu do testowania z naszej Pasieki Smoleckiej i wzięłam się za pierwsze prace z wycinaniem i pieczeniem.
W jednym z pobliskich sklepów trafiłam na zestaw świątecznych foremek.
Pierwsza porcja nie doczekała się lukrowania. Została zjedzona przez nas i naszych znajomych. Ale druga oczekuje na słodkie kołderki.
A w międzyczasie, pod okiem mistrzyni Izy uczyłam się lukrowania.
Pierniczki mnie wciągnęły!
Oby tylko nie zabrakło mi zapału!
Ale pierniczki są w mojej rodzinie tematem, który wywołuje dużo śmiechu.
Cofając się 9 lat - przed Bożym Narodzeniem zrobiłam pierniczki, które do Wielkanocy ani troszkę nie zmiękły.
Wracając do ula - mężowi chyba się spodobał gdyż zapytał mnie czy podobny umiałabym zrobić. Oczywiście, odpowiedziałam, mam zamiar się nauczyć, zapisałam się na warsztaty zdobienia ciasteczek pieczonych z miodem.
Przez niecałe 3 godziny zdołałam wypróbować lukrowania kilku pierniczków.
Warsztaty te okazały się być jednymi z najtrudniejszych, w jakich brałam udział. Zdobić równie pięknie jak prowadząca Izabela Stasiak Sweet Atelier - stało się moim marzeniem. Do tego znalezienie własnego stylu ... czy nie zamierzam się z motyką na księżyc?
Historię o moich pierniczkach sprzed kilku lat opowiedziałam, co też wywołało lawinę śmiechu 😃
Poprosiłam więc o przepis na miękkie ciasteczka, wykorzystałam jeden z wielu otwartych słoiczków miodu do testowania z naszej Pasieki Smoleckiej i wzięłam się za pierwsze prace z wycinaniem i pieczeniem.
W jednym z pobliskich sklepów trafiłam na zestaw świątecznych foremek.
Pierwsza porcja nie doczekała się lukrowania. Została zjedzona przez nas i naszych znajomych. Ale druga oczekuje na słodkie kołderki.
A w międzyczasie, pod okiem mistrzyni Izy uczyłam się lukrowania.
Pierniczki mnie wciągnęły!
Oby tylko nie zabrakło mi zapału!
sobota, 14 października 2017
Niezapominajki w świecach
Niezapominajka ciekawie wygląda w świetle księżyca, tak twierdzi autorka Wielkiej księgi ziół.
Zastosowanie znajduje przy wyrobie leków homeopatycznych aplikowanych w chorobach płuc.
W mowie kwiatów wręczenie bukietu róż przewiązanego niezapominajką oznacza wyznanie miłości.
Moje niezapominajki
znalazły zastosowanie jako ozdoba świec.
Zastosowanie znajduje przy wyrobie leków homeopatycznych aplikowanych w chorobach płuc.
W mowie kwiatów wręczenie bukietu róż przewiązanego niezapominajką oznacza wyznanie miłości.
Moje niezapominajki
znalazły zastosowanie jako ozdoba świec.
piątek, 13 października 2017
Stokrotki w świecy
Wiosną tego roku przyjechałam na chwilę do Jarosławia na rodzinną uroczystość.
Odwiedziłam siostrę a przy okazji zrobiłam szybki przegląd roślin kwitnących w ogrodzie. Był tam piękny ... biało-różowy łan stokrotek!
Ponieważ zapowiadało się na ulewę (granatowa chmura była już blisko), kwiatuszki zrywałam, prawie kosiłam w pośpiechu, by po chwili, w domu poukładać je w książkach, które mogłam zabrać ze sobą.
Stokrotki świetnie się zasuszyły i w jednej ze świec wróciły do Jarosławia.
Odwiedziłam siostrę a przy okazji zrobiłam szybki przegląd roślin kwitnących w ogrodzie. Był tam piękny ... biało-różowy łan stokrotek!
Ponieważ zapowiadało się na ulewę (granatowa chmura była już blisko), kwiatuszki zrywałam, prawie kosiłam w pośpiechu, by po chwili, w domu poukładać je w książkach, które mogłam zabrać ze sobą.
Stokrotki świetnie się zasuszyły i w jednej ze świec wróciły do Jarosławia.
wtorek, 10 października 2017
Koniec lata w świecach
Nawłoć tak powszechna w Polsce a już na pewno w jej południowo-zachodniej części, kojarzy mi się bardzo wyraźnie z końcem lata. Miód nawłociowy, pyszny, z kwaśną nutą to w naszej Pasiece Smoleckiej jeden z ostatnich w sezonie.
Nawłoć, to również świetny naturalny materiał do świec.
Po przetestowaniu podatności na suszenie wielu gatunków roślin doszłam do wniosku, że nawłoć zalicza się do tych, co zachowują swój urok.
Razem z wrzosami i lawendą umieściłam ją w świecy.
Prekursorem tejże była wcześniejsza, jedna z moich ulubionych.
W świeczce prekursorce umieściłam nostrzyk - żółty, kłosowaty. Wśród lawendy i jej podobnych tak bardzo mi się spodobał, że byłam zła na siebie, iż tylko kilkanaście kwiatostanów zasuszyłam.
Ale po kilku dniach od zrobienia prekursorki, podczas wrześniowego spaceru odnalazłam duźy okaz nostrzyka zółtego. Roślinka była moja.
Zasuszyłam a przy okazji odkryłam, że podczas suszenia wydziela piękny zapach, który niegdyś zidentyfikowałam na ukwieconych, kujawskich łąkach.
Ot roślinna inteligencja, wyprodukować tak piękny zapach, by przyciągnąc do siebie mądre zapylaczki pszczoły i dzięki temu przetrwać w nowych nasionach.
A miodzik nostrzykowy pychota!
Nawłoć, to również świetny naturalny materiał do świec.
Po przetestowaniu podatności na suszenie wielu gatunków roślin doszłam do wniosku, że nawłoć zalicza się do tych, co zachowują swój urok.
Razem z wrzosami i lawendą umieściłam ją w świecy.
Prekursorem tejże była wcześniejsza, jedna z moich ulubionych.
W świeczce prekursorce umieściłam nostrzyk - żółty, kłosowaty. Wśród lawendy i jej podobnych tak bardzo mi się spodobał, że byłam zła na siebie, iż tylko kilkanaście kwiatostanów zasuszyłam.
Ale po kilku dniach od zrobienia prekursorki, podczas wrześniowego spaceru odnalazłam duźy okaz nostrzyka zółtego. Roślinka była moja.
Zasuszyłam a przy okazji odkryłam, że podczas suszenia wydziela piękny zapach, który niegdyś zidentyfikowałam na ukwieconych, kujawskich łąkach.
Ot roślinna inteligencja, wyprodukować tak piękny zapach, by przyciągnąc do siebie mądre zapylaczki pszczoły i dzięki temu przetrwać w nowych nasionach.
A miodzik nostrzykowy pychota!
czwartek, 5 października 2017
Krem naturalny kasztanowy
Ubiegłej zimy planowałam opracowywanie kremów opartych na dziko rosnących roślinach, gdy te wiosenną i letnią porą będą rosnąć wokoło.
Planowałam zdobywać o nich wiedzę...
Ale człowiek planuje a tu wpada coś nowego, co zaczyna równie mocno pasjonować, tworzenie świec z suszonymi roślinami.
I tak w tym roku świece zepchnęły na dalszą pozycję moje eksperymenty z naturalnymi kremami, doba zbyt krótka. Od pierwszych wiosennych kwiatów aż do końca września, w każdej wolnej chwili, w bezdeszczowe, słoneczne dni zbierałam kwiaty ogrodowe, zioła, dziko rosnące rośliny a następnie każdy fragment zebranych roślin przez kilkanaście dni układałam w papierach, suszyłam, przebierałam. Wiele prób było nieudanych, okazy brązowiały, traciły kolor, nie nadawały się do umieszczenia w świecy. Tysiące z nich wyschło jednak pięknie, zapełniając moje segregatory pięknymi tworami natury.
Ale przyszła jesień, kwiatów coraz mniej, nawłoć i wrzośce z powodzeniem zasuszone a pod kasztanowcami kasztany. I to w super miejscu, parku krajobrazowym, z dala od dużego ruchu samochodowego.
Znając cudowne właściwości jednego ze składników nasion kasztanowca, escyny, nazbierałam tego dobra kilka kilogramów. Potem dwa dni obierałam z twardej skóry. Ale opłaciło się, ekstrakt z kasztanów pięknie pachnie, chce się go zjeść ale nie do jedzenia on, no może do zjedzenia przez skórę, na którą kremik go zawierający zostanie zaaplikowany.
Zrobiłam więc krem, który w swoim składzie zawiera: wodę, macerat olejowy z kasztanów (olej słonecznikowy), oleje zimnotłoczone nierafinowane (słonecznikowy, kokosowy, z czarnuszki), macerat wodny z siemienia lnianego, wosk pszczeli, glicerynę, lecytynę sojową, ocet jabłkowy, witaminę E, olejek eteryczny lawendowy.
Jakie wartości dla skóry niesie w sobie mój kremik kasztanowy?
Planowałam zdobywać o nich wiedzę...
Ale człowiek planuje a tu wpada coś nowego, co zaczyna równie mocno pasjonować, tworzenie świec z suszonymi roślinami.
I tak w tym roku świece zepchnęły na dalszą pozycję moje eksperymenty z naturalnymi kremami, doba zbyt krótka. Od pierwszych wiosennych kwiatów aż do końca września, w każdej wolnej chwili, w bezdeszczowe, słoneczne dni zbierałam kwiaty ogrodowe, zioła, dziko rosnące rośliny a następnie każdy fragment zebranych roślin przez kilkanaście dni układałam w papierach, suszyłam, przebierałam. Wiele prób było nieudanych, okazy brązowiały, traciły kolor, nie nadawały się do umieszczenia w świecy. Tysiące z nich wyschło jednak pięknie, zapełniając moje segregatory pięknymi tworami natury.
Ale przyszła jesień, kwiatów coraz mniej, nawłoć i wrzośce z powodzeniem zasuszone a pod kasztanowcami kasztany. I to w super miejscu, parku krajobrazowym, z dala od dużego ruchu samochodowego.
Znając cudowne właściwości jednego ze składników nasion kasztanowca, escyny, nazbierałam tego dobra kilka kilogramów. Potem dwa dni obierałam z twardej skóry. Ale opłaciło się, ekstrakt z kasztanów pięknie pachnie, chce się go zjeść ale nie do jedzenia on, no może do zjedzenia przez skórę, na którą kremik go zawierający zostanie zaaplikowany.
Zrobiłam więc krem, który w swoim składzie zawiera: wodę, macerat olejowy z kasztanów (olej słonecznikowy), oleje zimnotłoczone nierafinowane (słonecznikowy, kokosowy, z czarnuszki), macerat wodny z siemienia lnianego, wosk pszczeli, glicerynę, lecytynę sojową, ocet jabłkowy, witaminę E, olejek eteryczny lawendowy.
Jakie wartości dla skóry niesie w sobie mój kremik kasztanowy?
WOSK
PSZCZELI
dzięki silnie odżywczym substancjom ma działanie natłuszczające,
ochronne i
zapobiega wysuszaniu skóry.
Uelastycznia i zmiękcza ją oraz nie pozwala na utratę wody przez
naskórek. Sprawia, że kremy łatwiej się rozprowadzają i
pozostawiają ochronny
filtr na
skórze.
KASZTANOWIEC
wyciągi z kasztanowca są idealne przy
pękających naczynkach,
związkiem odpowiedzialnym za to działanie jest escyna. Działa matująco na skórę, ma właściwości ujędrniające i
chroniące przed promieniowaniem UV. Działa przeciwzapalnie i
przeciwobrzękowo, wzmacniając naczynia krwionośne.
OLEJ
SŁONECZNIKOWY
wzmacnia naturalną barierę
ochronną skóry, zmiękcza naskórek i regeneruje go. Wykazuje
działanie antyoksydacyjne i przeciwzapalne. Nie powoduje powstawania
zaskórników, dzięki czemu jest idealny dla cery tłustej i
mieszanej. Normalizuje wydzielanie sebum, a działanie przeciwzapalne
pozwala na szybsze uporanie się z trądzikiem i wypryskami.
OLEJ
KOKOSOWY zawiera kwasy tłuszczowe, które odżywiają skórę, dzięki czemu działa nawilżająco i
wygładzająco. W związku z tym polecany przy cerze suchej i
odwodnionej. Antybakteryjne właściwości kwasu laurynowego
sprawiają, że olej kokosowy zwalcza trądzik. Chroni
skórę przed słońcem, wykazując to samo działanie, co krem z
filtrem SPF 10.
OLEJ
Z CZARNUSZKI
stosowany zewnętrznie chroni skórę przed poparzeniem słonecznym i
łagodzi powstałe już podrażnienia. Przyśpiesza gojenie się ran,
wspomaga leczenie schorzeń skórnych (trądzik, liszaj i AZS).
Poprawia
kondycję skóry suchej nawilżając ją, dojrzałej opóźniając
starzenia się skóry, oraz tłustej zapobiegając błyszczeniu się.
SIEMIĘ
LNIANE
ekstrakt z nasion lnu bardzo często jest stosowany w kosmetykach do
pielęgnacji skóry suchej, odwodnionej, a także wrażliwej,
skłonnej do alergii. Ze względu na zawartość związków śluzowych
i oleju posiada bardzo dobre właściwości nawilżające, łagodzące
oraz kojące. Zapobiega nadmiernemu wysuszeniu skóry, chroni jej
naturalny płaszcz hydro-lipidowy oraz tworzy warstwę ochronną
przed czynnikami zewnętrznymi np. alergenami. Dzięki obecności
przeciwutleniaczy oraz fitohormonów opóźnia procesy starzenia się
skóry wykazuje działanie przeciwzmarszczkowe.
WITAMINA
E
nazywana
jest "witaminą młodości". Jako silny przeciwutleniacz
neutralizuje wolne rodniki, odpowiedzialne za podrażnienia i
powstawanie zmarszczek, opóźnia proces starzenia się skóry.
Posiada właściwości odżywcze, regenerujące i
nawilżająco-natłuszczające. Kremy do twarzy i ciała z witaminą
E są przeznaczone dla każdego rodzaju skóry, ale przede wszystkim
dla wrażliwej, skłonnej do podrażnień i zmarszczek, wspomagają
ochronę przed promieniowaniem UV. Kremy z witaminą E mogą
być używane także pomocniczo przy leczeniu łuszczycy, podrażnień
skórnych, egzem i cery trądzikowej.
OCET
JABŁKOWY
to bogate źródło witaminy A i B
oraz różnych minerałów. Neutralizuje szkodliwe działanie wolnych
rodników dzięki czemu zapobiega starzeniu się komórek.
OLEJEK
LAWENDOWY
zawiera związki wpływające na zwiększenie przepuszczalności
skóry, a w konsekwencji do przenikania przez nią substancji
czynnych zawartych w kosmetyku.
Subskrybuj:
Posty (Atom)