I owszem, mogłabym ale nie mam foremek odpowiednich do tej okazji.
Problem natychmiast został rozwiązany, gdyż Gosia zaoferowała pożyczenie mi takowych. Z szafy wyciągnęła: zajączka, baranka, jajka, koguciki i kurki.
Foto: Aga Klimowicz |
Spięłam przysłowiowe pośladki, zamówiłam kartonowe pudełka z okienkiem, przygotowałam ciasto, upiekłam ciasteczka w nowych kształtach i oczywiście sama popróbowałam zdobienia nowych dla mnie kształtów.
Aby ułatwić kobietkom prace, przygotowałam kilka na pokaz.
Foto: Gosia Skoczylas |
Gdy nadszedł dzień warsztatów, gotowe zestawy czekały na każdą z pań.
Foto: Aga Klimowicz |
Gdy się spotkałyśmy w kobiecym gronie, nie owijałam w bawełnę: zdobienie pierniczków jest najtrudniejszą techniką rekodzielniczą, z jaką do tej pory się zetknęłam. Ale odważne kobietki szybko rozgryzły temat i w ciągu 3 godzin intensywnej pracy wykonały piękne ozdoby na upieczonych uprzednio pierniczkach.
Foto: Gosia Skoczylas |
Foto: Gosia Skoczylas |
Foto: Gosia Skoczylas |
Foto: Gosia Skoczylas |
To był kolejny krok w warsztatowo-pierniczkowym wyzwaniu: co należy zrobić, by dobrze przygotować się na udane dwugodzinne spotkanie z 25 osobami, w tym z dziećmm
Jak? Upiec w domu ciasteczka, koniecznie z dużym zapasem ...
... przygotować woreczki z kolorowym lukrem, tacki itp., itd.
Kto najszybciej ozdobił swoje pierniczki? Dziecko. Bez zastanawiania się czy taka ozdoba będzie odpowiednia czy też nie. Na dodatek chęć zdobienia kolejnych była tak duża, że zostałam poproszona o nowe i nowe, i jeszcze raz ciasteczka. Przygotowałam się na taką okoliczność.
Inne dzieci radziły sobie świetnie, na równi z dorosłymi. Każdy realizował swoje własne pomysły, bądź czasami korzystał z moich małych podpowiedzi.
Powstały pisanki z misternie nałożonomi kropeczkami ...
bardzo różnorodne i kolorowe zestawy ...
delikatne i dokładne wzorki ...
kolorowe łączki ...
oraz mnóstwo kolorowych, odważnych, radosnych wielkanocnych ciasteczek.
Największym zaskoczeniem po warsztatach w Smolcu był ten oto zestaw. Brawo za inwencję twórczą.
Foto: Aga Klimowicz |
To było kilka mile spędzonych godzin.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz