Historie szydełkiem pisane, jeszcze nie zostały zakończone.
Skoro tworzyłam już kolczyki i bransoletki, cóż stało na przeszkodzie w przygotowaniu ozdób na szyję.
Ten czarny komplet z różyczkami został rozkompletowany: opaska na szyję wyjechała do Kanady a bransoletka w jakieś inne, dobre ręce się dostała.
A tutaj proszę, kolczyki z wisiorem do kompletu.
Historia kolejnych kompletów zaczęła się od małego, plastikowego karnisza w naszej kuchni. Otóż karnisz ten zepsuł się i musieliśmy kupić nowy. Musieliśmy, bo chciałam tam nadal mieć ulubioną firankę z zielonymi, a jakże, liśćmi. Wymiana została dokonana a stary miał być wyrzucony. Ale ja zbieraczka zostawiłam sobie kółka od zepsutego karnisza, bo i przecież do czegoś mogą się przydać. I tak kółeczka te, w ilości chyba 24 leżały sobie w szafie przez 6 lat aż do momentu, gdy postanowiłam zrobić z nich użytek, jakąś ozdobę.
Przy użyciu szydełka, nici i koralików zaczęłam pierwsze próby kolczyków z karniszowych części. To znowu natchnęło mnie do zakupienia większych, drewnianych kółek.
A z nich zaczęły powstawać już komplety, jak te poniżej.
Szary komplet zadedykowałam Justynce. Nie ma tu kolczyków, bo i Justynka na uszy nic nie zakłada.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz