Pojawiła się więc potrzeba stworzenia kremu mniej tłustego, lżejszego.
Niestety z woskiem jako emulgatorem nie jest możliwe zmniejszenie ilości fazy olejowej i zwiększenie fazy wodnej. Szkoda.
Przejrzałam więc dostępne, tzw. naturalne emulgatory. Nie byłam nimi zachwycona ... w końcu wybrałam bazę samoemulgującą z oleju z pestek moreli, choć wosk pszczeli kocham najbardziej, musiałam z niego zrezygnować do tego konkretnego kremu.
Po przeanalizowaniu możliwych składników, oprócz oczywistej wody wybrałam następujące: oleje zimnotłoczone i nierafinowane słonecznikowy i z czarnuszki, macerat z kwiatów nagietka, macerat z nasion chia, świeży aloes, glicerynę, wit. E oraz olejki eteryczne lawendowy i z drzewka różanego.
Uprawa i foto: Maria Agnieszka Klimowicz |
Po raz pierwszy ze składników roślinnych otrzymałam lekki krem, który bardzo szybko się wchłania i nie zostawia tłustej powłoki.
Dodaj napis |
Otrzymałam nieco ponad 200 g kremu w kolorze ecru.
Czy pierwsza próba była udana? I tak i nie, zbyt mocno pachnie lawendą.
Ale pierwsze koty za płoty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz