Translate

wtorek, 9 stycznia 2018

Jak Babcię kocham

Sama nie mam już na tym świecie babci ani dziadka. Babcie odeszły gdy byłam dzieckiem, dziadkowie zmarli wiele lat przed moim urodzeniem.
Gdyby żyli, z radością przygotowałabym im serca z piernika ... właśnie próbuję jakieś tworzyć.


W trakcie pieczenia ciasteczka ładnie się zaokrągliły, potem niestety oklapły ale za to cały czas cudownie pachniały.
Po ostudzeniu zabrałam się za lukrowanie, chociaż pierwszy raz piekłam tak duże bo 15 cm serca, nie byłam pewna, czy jestem już na tyle sprawna w piernikowej sztuce by nałożyć ładną i równą, białą warstwę?


Oprócz utworzenia lukrowego tła nie miałam na początku żadnej wizji jak udekorować te serca.
Iść na żywioł - to chyba będzie najlepsze. Drobnymi wzorkami zaczęłam więc wypełniać brzegi pierniczków. Powstawały drobne, wąskie pasma koronek.





Ale co dalej?
Skoro serca przeznaczone są na Dzień Babci i Dziadka, przydałoby się napisać na nich dedykacje a tego przecież jeszcze nie robiłam. I znowu stres, czy mi się to uda, czy nie zniszczę jak dotąd ładnie ozdobionych pierników?? Na szczęście wpadłam na pomysł, że pisanie lukrem ćwiczyć mogę nie tylko na ciastku.


Gdy już uznałam, że moje lukrowo - piśmiennicze umiejętności są dostateczne, z drżącą ręką spróbowałam zrobić napisy na częściowo przyozdobionych serduchach.


Niby fajnie: koronki, napis ... ale w moim odczuciu kupy się to nie trzymało! Co dalej?!
Można dodać kwiatuszki z masy cukierniczej .. ale nie mam foremek a ręczne rzeźbienie?? - w tym nigdy nie byłam dobra, nie lubiłam pracować z plasteliną.
Wkurzenie, co dalej robić z tymi piernikami, ładne białe serca zepsułam czerwonym napisem, że też mi się zachciało, pieprzone pierniki (to akurat prawda, bo w przyprawie do piernika jest i pieprz), wrrr ... Te uczucia towarzyszyły mi sobotni wieczór. Zmęczona złością na samą siebie, że nie potrafię ozdobić, dokończyć, że muszę to rozwiązać bo przecież nie lubię zostawiać niedokończonych prac, ucięłam sobie krótką drzemkę. I wstałam jak nowonarodzona, wzięłam do ręki czerwony lukier i  białą koronkę przeplotłam czerwoną.


TO JEST TO - poczułam, że jestem w domu! I tak tuż przed północą, z pełną satysfakcją, że znalazłam to coś czego szukałam, kolejno serce po sercu dekorowałam czerwonymi zawijasami, kropkami, kółeczkami.





Pierwsze co zrobiłam następnego dnia po wstaniu ... sprawdziłam czy moje pierniki są na swoim miejscu 😃 Są, to nie był sen, nikt mi ich nie zjadł i na dodatek podobają mi się!! Tak pomyślałam.



Pierniki powstały przecież z udziałem miodu z naszej pasieki :)

Zostało jeszcze kilka serc bez ozdób. Teraz prace szły już prawie bezboleśnie: warstwa lukru i biało - czerwone ornamenty na brzegach, trochę pewniejsza ręka, bardziej przemyślane wzorki.







Próbować swoich sił i tworzyć coś nowego, iść za głosem intuicji widząc, że kolejne prace sprawiają coraz więcej satysfakcji - przecudowne uczucie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz